Poniżej prezentuję moje poglądy. Jak widać argumentów jest dużo:
1. Po pierwsze: Dobro każdego Polaka to nasz narodowy interes. Symbolem
polskości i polskiego budownictwa jest polski dworek. To, co polskie
jest prorodzinne, służy polskim interesom, czyli interesom mieszkańca.
Mieszkańcem jest także małe dziecko, dlatego nie należy mu utrudniać
życia przez chodzenie po schodach na 2, 3, 4 piętro. Windy nie są dobre
dla dzieci, jeśli zmuszone są używać ich samodzielnie. Bariery
architektoniczne uciążliwe są przede wszystkim dla osób
niepełnosprawnych. W grę wchodzi także niepełnosprawność nieprzewidziana
podczas wyboru mieszkania, co oznacza konieczność wprowadzenia
kosztownych usprawnień.
2. Do drugie. Blokowiska i kamienice powstają w interesie kogoś tam, a
nie mieszkańca. Kupujący ma do wyboru same mieszkania-buble, na wiele
rzeczy już nie ma wpływu, bo zostało to już zbudowane i nie da się łatwo
tego naprawić. Tam gdzie liczy się tylko interes inwestora, przegrywa
zieleń i przestrzeń, bo kupujący są często krótkowzroczni i jak już
kupią to dopiero potem uświadomią sobie błąd. Klient nie musi być
ekspertem, ma prawo liczyć, że architekt go nie oszuka, zwłaszcza, że
poszukiwanie dobrego mieszkania zajmuje dużo czasu i nie dlatego klient
kupuje bubla, że bubla chce, ale dlatego, że coraz trudniej znaleźć
mieszkanie dobre.
3. Po trzecie. Niezależność żywnościowa. Dom z ogrodem jest podstawą
niezależności żywnościowej. Jeśli Polak nie ma możliwości sadzenia
warzyw lub owoców, bo nie ma ogrodu, zrobi to Niemiec i w ten sposób
może on kontrolować rynek żywności w Polsce. Nie każdy musi być
rolnikiem posiadającym duże pole uprawne, ale dom z ogrodem może mieć
wiele osób. Wynajmowanie lub posiadanie ogródka działkowego oddalonego
od miejsca zamieszkania jest tylko kompromisem. Duża odległość wcześniej
czy później może okazać się czynnikiem przesądzającym o zaniechaniu
uprawiania i wynajmowania takiej działki. Coraz częściej ogródki
działkowe służą rozrywce zamiast ogrodnictwu. Dmuchane baseny i
trampoliny, powszechnie obecne dziś na działkach, służą dziś także
dorosłym. Nierozumienie ogrodnictwa sprzyja projektowaniu domów
jednorodzinnych zupełnie pozbawionych ogrodów. Jedzenie, w oczach ludzi z
miasta, pochodzi ze sklepu. Całe procesy wytwarzania żywności przestają
być znane. Zrozumienie rolnictwa zanika.
4. Po czwarte. Niezależność energetyczna. Dom z ogrodem ułatwia montaż
własnego, niezależnego pieca węglowego lub innego, nie wykluczając przy
tym przyłącza z ciepłowni. W blokach i kamienicach montaż dodatkowych
pionów wentylacyjnych lub spalinowych jest utrudniona lub niemożliwa.
5. Po piąte: Rozwój dzieci. Przydomowy ogród uwalnia małe dzieci od
długotrwałego przebywania w domu, co trudno osiągnąć w blokach, jeśli
rodzice nie mają czasu na wyjście z dziećmi. Wychowanie do życia w
czterech ścianach wraca w życiu dorosłym. Jedyne czym żyją tacy ludzie
to nieustanne remonty mieszkań, gdyż tylko mieszkanie jest dla nich
własną przestrzenią życiową. Prowadzi to nawet do zaburzeń psychicznych.
6. Po szóste: Demografia. Ciasne mieszkania budowane przez różne
dyktatury zmniejszają liczbę Polaków. Mieszkań coraz więcej, Polaków
coraz mniej. Ciasnota i bariery architektoniczne zniechęcają ludzi do
posiadania kolejnych dzieci. W interesie Polaków jest budownictwo
prorodzinne.
7. Po siódme. Bezpieczeństwo. Awarie typu: zalanie mieszkań, pożary
bloków i wybuchy gazu w blokach i kamienicach narażają więcej osób niż w
domach jednorodzinnych. Mieszkanie na wysokich piętrach zagraża życiu
osób w razie pożaru, droga ewakuacji jest wydłużona. Małe dzieci mogą
wypaść z wysokich pięter przez okna i balkony w wyniku zwykłej nieuwagi
opiekunów. W przypadku braku prądu trzeba pokonywać po ciemku wielu
schodów. Wypadki na schodach, nawet oświetlonych, zdarzają się i bywają
śmiertelne. Spadający śnieg i lód z wysokich dachów jest śmiertelnie
niebezpieczny. Tymczasem, często właśnie pod taką właśnie ścianą buduje
się chodniki. Wejście do budynku, tak jak w polskim dworku, powinno
zawierać mały daszek, aby zmniejszać to ryzyko.
8. Po ósme. Konflikty sąsiedzkie. Hałas w kamienicach i blokach zatruwa
życie. Ścieśnianie ludzi zwiększa prawdopodobieństwo kolejnego hałasu
przy każdej możliwej okazji remontu lub imprezy. Ciasnota powoduje także
inne konflikty sąsiedzkie: o karmienie gołębi, o palenie papierosów na
klatce schodowej, o zwierzęta w budynku. Świat przestępczy łatwo
przenosi się z mieszkań na klatkę schodową, do piwnicy lub strychu. Przy
czym zauważono już, że tego typu pomieszanie Polaków ze światem
przestępczym było w PRL metodą niszczenia polskich elit - wartościowych
jednostek.
9. Po dziewiąte. Toksyczna wielkomiejskość. Domy 3, 4-kondygnacyjne są
tylko wstępem do budowy dużo większych wieżowców, na świecie nawet
30-piętrowych i wyższych - budynków mieszkalnych. Przyzwyczaja się ludzi
do mentalności miejskiej, traktującej zieleń w kategoriach
nieopłacalnego dodatku. Oddalenie od niezależnego ogrodnictwa generuje
silne uzależnienie ludzi od pieniędzy i zakupu tej żywności w sklepie,
dźwiganie jej z odległych sklepów, zamiast z własnego ogrodu. Ludzie
którzy zachęcają do mieszkania w mieście argumentują, że tu do
wszystkiego jest blisko. Tymczasem do ogrodu będzie daleko, a na zakupy i
tak jeździ się dziś do galerii handlowych oddalonych od centrów miast.
Jak pokazują badania preferencji wyborczych, to właśnie w ścisłych
centrach miast zagnieżdża się elektorat komunistyczny i liberalny,
pilnujący swoich wpływów w siedzibach instytucji publicznych. Miasta są
strefą licznych nieobyczajnych usług. Niczym nieograniczona tendencja do
budowania wzwyż prowadzi do skrajnej wielkomiejskości. Pogłębia się
coraz bardziej przepaść między miastem a wsią, co wynika z
niezrozumienia się dwóch światów. Ponadto przekazuje się to z pokolenia
na pokolenie. Osoby wychowane w kamienicy przeprowadzają się do innej
kamienicy, nie potrafią wyobrazić sobie innego życia. Toksyczne
budownictwo przyciąga toksycznych ludzi, którym wszystko jedno jak żyją.
Miasto nie jest po to, aby pijak spotkał pijaka. Mnożenie bloków to
jest tworzenie miasta-sypialni dla taniej siły roboczej. Przyzwyczaja
się ludzi do miastowej pańszczyzny, czyli do pogodzenia się z niskimi
standardami życia w ciasnocie i z dala od przyrody.
10. Po dziesiąte. Propaganda sukcesu. Wysokie budowle, niezależnie od
ich przeznaczenia, uchodzą za symbol sukcesu, co dla architektów i
wszelkich innych decydentów jest jedynie środkiem budowania własnej
chwały. Niejeden budynek w Polsce wybudowano po to, aby zasłonić
kościół. O wielkich budowlach mówił Pan Jezus w Ewangelii: "Zaprawdę,
powiadam wam, nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był
zwalony" (Mt 24, 2) Wysokość budynków nie definiuje miasta. Miasto ma
funkcję publiczną w postaci skupiania środowisk naukowych, handlowych,
administracyjnych i kulturalnych, do czego nie potrzeba wysokich
budowli.
11. Po jedenaste: Propaganda nowoczesności. Gdy Niemiec nie chce
mieszkać w bloku nikt nie mówi, że to zacofanie i zaścianek. Na ziemiach
byłej NRD wyburzono bloki z wielkiej płyty. Propaganda nowoczesności
lubi wysokie budowle - w rzeczywistości nowoczesna jest tylko
technologia, która umożliwia ich wznoszenie. Nowoczesność to także
społeczeństwo informacyjne, nie dające się na różne rzeczy nabrać.
12. Po dwunaste: Propaganda władzy i mocy. Wysokie budynki budowane są w
celach propagandowych, zarówno za Wschodzie jak i Zachodzie. Wysokie
budownictwo mieszkaniowe, widoczne z daleka, sprzyja władzy, która
manifestuje w ten sposób skuteczność programów mieszkaniowych. Na
siedzibę wszelkich władz wybiera się budynki masywne.
13. Po trzynaste. Propaganda autorytetu. Masywne budynki wybiera się na
siedzibę różnych władz, gdyż niedostatek autorytetu tych ludzi
zrekompensować ma budynek. To budynek ma wzbudzać respekt, skoro nie
wzbudzają go władze. Ostry i sztuczny podział na miasto i wieś bierze
się z konieczności upozorowania swej rzekomej wyższości. Inaczej jest z
Białym Domem w USA - otoczony jest zielenią, nie potrzeba tam betonu,
aby podkreślać pozycję prezydenta USA.
14. Po czternaste. Zabranie Polakom własności ziemskich przez zaborców
było aktem przemocy, dlatego nie można pozwalać na odwracanie się od
posiadania kawałka polskiej ziemi na rzecz zamieszkania w
nieruchomościach pozbawionych choćby ogrodu. Co zostawimy potomkom?
Szereg problemów związanych z bezmyślną lub spiskową utratą polskiej
ziemi omawia książka "Wyprzedaż Polskiej Ziemi Tragedia Narodowa", P.
Krzemień, W. Achmatowicz. Wydawnictwo Maryja, Toruń 1997.
15. Po piętnaste. Posiadanie domu z ogrodem uczy gospodarności i
podmiotowości. Podmiotowość to znaczy mieć coś do powiedzenia o sobie. W
bloku i kamienicy lokatorzy narażeni są na życie we wspólnocie z
przypadkowymi sąsiadami, a także przypadkowymi lub zmieniającymi się
właścicielami budynków. Nierzadko traktują oni prawa lokatorów jak chcą.
Mogą po swojemu dyktować wysokość czynszu, a w skrajnych przypadkach
lokatorzy są narażeni nawet na wypędzenie poprzez stosowanie
przestępczych praktyk przejmowania atrakcyjnych dla biznesu budynków. W
takich przypadkach kamienica była już nieraz pułapką, przyczyną ludzkich
tragedii. Brak własnego domu oducza umiejętności wybudowania sobie
domu, zatraca się przekazywanie tych umiejętności z pokolenia na
pokolenie.
16. Po szesnaste: Niszczenie zdrowia. Dźwiganie opału, mebli i urządzeń
AGD na kolejne kondygnacje w przypadku braku lub awarii windy.
Przegrzewanie wysokich kondygnacji podczas upałów, podczas gdy
skutecznie obniża tę temperaturę zieleń, sięgająca tylko do niskich
kondygnacji. Problem przegrzewania dotyczy całych centrów wybetonowanych
miast.
17. Po siedemnaste: Ciasnota - opłaca się inwestorom, gdyż oszczędzają
na gruncie, drogach dojazdowych i wszelkich przewodach. Mieszkańcy za
wszystko zapłacą dyskomfortem. Ciasnota w miastach często jest efektem
bezmyślności, krótkowzroczności lub nawet cynizmu projektantów. Nawet do
budownictwa jednorodzinnego wprowadzano ciasnotę, czego nie zobaczymy
na filmach amerykańskich: tam jezdnia jest szeroka, chodnik i trawnik
szeroki i dopiero potem dom. Przybliżanie budynków do jezdni może
ograniczać widoczność kierowcom, rowerzystom lub pieszym. Im ciaśniejsze
miasto tym trudniej rozwiązywać problemy. Jedni chcą ścieżki rowerowej,
inni trawnika, a jeszcze inni ogródków piwnych. A miejsca nie ma, bo
ulica ciasna. Budynki to nie meble, które można przesuwać. Kiedyś domów
jednorodzinnych nie budowano gęsto. Nie było takiej potrzeby. W jednej
wsi mogły być domy oddalone np. o 200 metrów. Współczesne osiedla domów
jednorodzinnych są efektem koncentrowania siły roboczej do zakładów
przemysłowych końca XIX wieku. Ostatnio Chińczycy wybudowali 26-piętrowy
wieżowiec do hodowli świń. Z pewnością żal im było terenów. Szkoda, że
od wielu lat tak się postępuje z ludźmi. Chodzi przecież o to, aby
dyktator miał jak największe ranczo. On i cała globalna sitwa, mu
podobna. A ludzi ścieśnić, aby mu rancza nie zmniejszali.
18. Po osiemnaste. Trudności w parkowaniu. Im więcej kondygnacji, tym
więcej samochodów musi zaparkować na przestrzeni przed blokiem, często
kosztem zieleni i chodników. Natomiast parkingi podziemne w budynkach
zagrażają lokatorom w postaci hałasu, spalin wewnątrz budynku i pożarów
pojazdów.
19. Po dziewiętnaste: Kosztowne remonty. Im wyżej tym drożej. Koszty
remontów uzgadniane przez wspólnotę mieszkaniową narażają lokatorów na
zaciąganie wysokich, niekorzystnych kredytów, podczas gdy w domach
jednorodzinnych każdy decyduje co remontuje, choćby na raty, albo wcale
nie remontuje, jeśli nie ma to szczególnego znaczenia np. brak tynku.
20. Po dwudzieste: Nie należy się godzić na budowę wszelkich wysokich
budynków, gdyż mogą być one kiedyś przerabiane na mieszkania. Nawet
budowa do celów biurowych, szpitalnych lub innych wiąże się z ryzykiem
wystąpienia wad trudnych do naprawienia, a w konsekwencji następuje
konieczność wyburzenia budynku. Przykładem takiej niegospodarności było
zburzenie gigantycznego szpitala na pograniczu Zabrza i Gliwic.
12-piętrowy, nigdy nie dokończony gmach, przez kilka dekad szpecił
okolicę i ostatecznie został wyburzony w 2014 roku.
21. Po dwudzieste pierwsze: Bezmyślne kopiowanie wzorców. Jeśli buduje
się kilkupiętrowy blok tylko dlatego, że obok już stoi podobny, to jest
to bezmyślność. To, że coś jest uznane za normę, nie musi oznaczać, że
jest dobre. Trzeba odróżniać bezmyślność od normalności. Argument, że
kamienice są perłami architektury jest słaby. Nawet do bloków z wielkiej
płyty można przykręcić gzymsy i tylko te gzymsy zbudują wrażenie
estetyczne. Jeżeli Pan Jezus powiedział "Zburzcie tę świątynię" (J 2,
19), to co by powiedział o kamienicach, uważanych za perły architektury.
Jest natomiast wiele niskich budowli, które rzeczywiście perłami są.
22. Po dwudzieste drugie: Szeregowe ograniczanie przestrzeni. Tendencja
do szeregowego łączenia budynków występuje już w przypadku domów
jednorodzinnych. Wiąże się z tym szereg mankamentów, przede wszystkim
hałas zza ścian, zwiększone zagrożenie pożarowe i niekorzystny,
wydłużony kształt ogrodu. W przypadku bloków i kamienic łączenie
szeregowe zwiększa konieczność nadkładania drogi pieszym, a czasem i
pojazdom oraz ogranicza światło dzienne. Do dziś występuje patologiczna
tendencja tworzenia tzw podwórek-studni, co znacznie ogranicza światło
dzienne a ponadto łączy się z wymuszaniem wspólnoty na lokatorach,
kosztem ich prywatności.
23. Po dwudzieste trzecie. Niszczenie osiedli domów jednorodzinnych.
Nieład architektoniczny wprowadzany przez wmieszanie bloków do osiedli
jednorodzinnych nie jest kwestią tylko estetyki. Niszczy się w ten
sposób kulturę życia - hałasem miejskim, zatruwaniem upraw spalinami,
zasłanianiem światła. Kamienice, bloki i wieżowce upowszechniły się
zaledwie sto lat temu, trzeba je uważać za nowy eksperyment na ludności.
Nie znamy w pełni wszystkich konsekwencji społecznych odejścia od
prostego budownictwa. Określenia takie jak betonoza i patodeweloperka
funkcjonują zaledwie od kilku lat, a przecież zjawiska te szkodzą nam od
wielu dekad. Wśród społecznych patologii można zauważyć miejskie
bezrobocie i inne związane z tym patologie, wynikające z braku własnego
ogrodu, który daje przynajmniej poczucie własnej przestrzeni do pracy,
gdzie wolny człowiek pracuje wedle własnego uznania, a nie szefa, który
mówi nam jak mamy żyć.
24. Po dwudzieste czwarte. Polska bloków nie potrzebuje. Może jest to
dobre w Afryce i tylko jako przejściowe rozwiązania. W Polsce
ewentualnie w ramach szybkich domów dla ofiar klęsk żywiołowych.
25. Po dwudzieste piąte. Estetyka krajobrazu. Zima na wsi to krajobraz, w
mieście błoto, chlapa i szary śnieg. Bloki i kamienice w polu są
irytujące, ale tak budowali Niemcy, aby wprowadzić ostry podział na
miasto i wieś.
26. Po dwudzieste szóste. Kultura życia. O polskich dworkach pisano
wiersze. Mieszkać w dworku to mieszkać po szlachecku i budowano je tak,
aby sąsiad nie widział sąsiada, czyli aby nie wchodzili w sobie w drogę.
Natomiast słuchać cudzych awantur za ścianą i stukania młotka to znaczy
żyć i mieszkać byle gdzie.
27. Po dwudzieste siódme. Bezpieczeństwo innych lokatorów w trakcie
budowy sąsiedniego budynku. Zdarzają się przypadki pęknięcia ścian
kamienic zamieszkałych przez lokatorów, w wyniku ciasnego projektowania.
Wykopy wykonane w bezpośredniej bliskości kamienic wymusiły ewakuację
mieszkańców.
28. Po dwudzieste ósme. Narzucanie stylu życia. Systemom totalitarnym
być może opłaca się budowanie bloków, nawet jeśli miałyby być puste lub
częściowo puste. Bloki mają rozgłos same w sobie, dlatego łatwo nimi
promować narzucony styl życia. Istnieją w świecie tzw. "miasta duchów"
czyli opuszczone całe duże miasta. Ludzie nie chcą tam mieszkać na
skutek błędnych decyzji deweloperskich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz